Bo załóżmy że wszyscy nie pójdziemy, to co nam wtedy pozostanie? Kryterium uliczne? Polski majdan?

 

Chyba nie ma innego wyjścia, jak tylko i wyłącznie wykorzystanie możliwości, jakie daje Konstytucja.

Zwróćmy uwagę na to, czy czasami to nie my sami, którzy wybieramy naszych reprezentantów do Sejmu czy samorządu a potem nie kontrolujemy, nie interesujemy się, nie wymagamy od nich niczego, czy to nie my jesteśmy winni temu, że oni nie czują tego naszego nacisku ale i wsparcia i w konsekwencji nasza Ojczyzna jest dzisiaj „kupą kamieni”?

Czy czasami, takie zwalanie winy na innych, na tych tajemniczych „onych”, nie jest tym karygodnym uproszczeniem i zaniedbaniem?

Dlaczego, gdy np. poseł który głosuje za cywilizacją śmierci, wracając do swojego domu, nie zastaje pod swoim biurem poselskim, całej Polski z transparentami w pokojowej oczywiście manifestacji, mającej mu uświadomić, że nie taka jest nasza wola?

Przecież, jeżeli po jakimś tam haniebnym głosowaniu, nikt się nie odzywa, to oni myślą, że taka jest nasza wola i oni dobrze nas reprezentują.

Dlaczego nie spotykamy się z naszymi reprezentantami i w sposób jednoznaczny nie artykułujemy im naszej woli?

Dlaczego by zwielokrotnić naszą siłę nie stowarzyszamy się w organizacje pozarządowe?, różnorakie, kulturalno-społeczne, hobbystyczne, itd., itp., i nie korzystamy z nich, jako forum wymiany myśli, kształtowania opinii, ale także podejmowania interwencji w naszych sprawach lokalnych czy regionalnych?

Dlaczego nie tworzymy koalicji tych organizacji jako miejsca spotkań z naszymi reprezentantami w Sejmie czy samorządzie i artykułowania im naszych oczekiwań?

I wreszcie dlaczego w ważnych sprawach dla całej Polski, np. w obronie naszych pięknych Polskich Lasów nie tworzymy koalicji ogólnopolskiej tych organizacji?

Dlaczego (w tej akurat sprawie) Pan Profesor Szyszko nie czuje wsparcia koalicji takich organizacji, które jednocześnie lokalnie naciskają na swoich reprezentantów w Sejmie?

O wiele łatwiej jest siedzieć przed telewizorem, konsumować ten codzienny rytuał picia przed nim kawy i... narzekając tkwić w przekonaniu, że ktoś tam za nas coś zrobi.