Czy może być coś bardziej oczywistego, jak to, że gdy ja nie dam zarobić moim sąsiadom, to oni nie będą mogli dać zarobić mi...

 

Jakiś już czas temu, chcąc pochwalić się naszą europejskością, zawiozłem moich zagranicznych (zachodnich) gości, do galerii handlowej, jakich u nas wiele w każdym trochę większym mieście.

Jakże byłem zawiedziony, gdy nie tylko nie zrobiło to na nich najmniejszego wrażenia a wręcz przeciwnie, zniechęcenie i zawód. Dopiero wieczorem, przy odrobinie alkoholu, nie wytrzymali i dostałem za swoje.

- Jak to jest możliwe, że u was w centrach miast jest tyle hipermarketów i jest tam tyle ludzi!. Niemal krzykiem wyskoczył na mnie zagraniczny Chris

Jeszcze wtedy myślałem że pewnie wylewają swoją zazdrość.

Jednak po chwili wszystko się wyjaśniło.

Chris, wskazując na swoje nowe z wyższej półki Volvo, zrobił mi mały wykład :

- My jeździmy takimi samochodami, bo my dajemy zarobić SOBIE NA WZAJEM a nie Kapitalizmowi Globalistycznemu.

Jeżeli ty zaniesiesz tą swoją złotówkę do hipermarketu, to ty już jej nigdy nie zobaczysz, bo ona od razu transferowana jest do rajów podatkowych na konta Globalizmu. Natomiast, gdy ja zaniosę moje euro do sklepu mojego sąsiada, to ono pokrąży trochę po mieście, wszędzie dając zysk i wróci do mnie, bo z całą pewnością, ktoś z moich sąsiadów, którzy mają różne biznesy prędzej czy później zamówi u mnie usługę...

Teraz już wiesz, dlaczego ty jeździsz starym, pewnie już „dorosłym” golfem a ja nowym Volvo?...

 

W jednym momencie, moja duma prysła i pojawił się... wstyd. Wstyd za nas wszystkich, jak to z uśmiechem na ustach z wielką radością, niemal szczęściem doświadczanym w tych galeriach handlowych, dajemy się ogrywać.

 

Burzliwa dyskusja ciągnęła się do późnej nocy, jednak konkluzja była dla mnie porażająca, bo ta nasza już teraz „ciekawa” codzienność, zaczęła układać mi się, jak klocki lego....


Powszechnie już wiadomo, że jeden hipermarket zabija ok 400 małych sklepów, które jak wiemy były już coraz lepsze, coraz lepiej zaopatrzone i np tak jak w Warszawie, tworzyły grupy kupieckie, które były skłonne zainwestować w porządne, na wysokim poziomie, kupieckie domy towarowe, czy galerie handlowe.
Skoro jeden hipermarket likwiduje 400 sklepów, to możemy już spokojnie szacować ile takich sklepów - przeważnie rodzinnych biznesów splajtowało w całej Polsce.


Teraz, skoro upadły te wszystkie małe sklepy, to za nimi poszły małe (ale i średnie) hurtownie, mali (ale i średni) wytwórcy u których ci kupcy, właściciele tych sklepów się zaopatrywali.

Oczywiście to jeszcze nie jest koniec
Bo jeżeli ci wszyscy wymienieni wcześniej upadli, to za nimi poszły małe firmy usługowe pracujące dla nich, jak np małe zakłady budowlane, elektryczne, hydrauliczne, reklamiarskie itd, itp...
To oczywiście jeszcze nie jest koniec, bo jeżeli ci wszyscy padli, to za nimi splajtowały np pensjonaty, (średniej klasy) w których ci wszyscy wymienieni wcześniej wypoczywali. Nawet już w atrakcyjnych miejscowościach wypoczynkowych, sporo jest upadłych, do sprzedania pensjonatów...
 

Wszystkie opisane wyżej biznesy, dawały nie tylko gołą pensję, ale przede wszystkim ZYSK, będący tym wykładnikiem dobrobytu.
Biznesy te, były przeważnie biznesami rodzinnymi, gdzie kolejne młode pokolenia widziałyby swoje perspektywy, bezpośrednio w tym rodzinnym biznesie, bądź jako swego rodzaju trampolinę w samodzielność.

Myślę, że w takiej właśnie sytuacji, znakomita większość młodych ludzi, tej teraz kolejnej Wielkiej Emigracji (tym razem za chlebem) nie musiałaby myśleć nawet o wyjeździe ze swojego rodzinnego miasta.

 

Idąc niejako dalej tym tokiem myślenia, wyobraźmy sobie teraz, jak ta gospodarka (tych małych i średnich firm, zwana Społeczną Gospodarką Rynkową), która miała już właśnie swoje początki za Gierka (ci pierwsi badylarze i prywaciarze), na bazie tego potężnego kiedyś państwowego potencjału gospodarczego, i wynikającego z niego pieniądza na rynku, by się rozwinęła...
Możemy sobie tylko wyobrazić w jakim dobrobycie byśmy teraz wszyscy żyli. Czy komuś przychodziłyby do głowy pomysły wyjazdu z Polski? Z całą pewnością tak, ale już nie za chlebem.

A my co? jaki los zgotowaliśmy naszym młodym pokoleniom?...

 

02.11.15 - Uzupełnienie o komentarz pod postem Pana Profesora Włodzimierza J. Korab - Korpowicza przyszlapolska.neon24.org/post/127075,rr-rewolucja-rodzinna

 

Proszę Pana...

zgodzi się Pan chyba ze mną, że warunkiem myślenia o rodzinie, potomstwie itd są perspektywy.
Na razie, to kolejne rządy (także PIS) te perspektywy dla młodych roztaczają... za granicą. Więc młodzi z Polski wyjeżdżają. Wyjechało już ok 8mln (jak podają niemieckie media, bo polskie mówią, że jest nas ciągle 38mln), ile dobiła obecna służba zdrowia (a raczej jej brak) oraz ogólnie pauperyzacja, możemy się tylko domyślać. Niektórzy mówią, że jest nas już znowu tylu ile było po II wojnie, czyli ok 27mln.
Więc jak by tu nie patrzeć... chyba my Polacy jesteśmy przedmiotem eksterminacji, jesteśmy więc pod ukrytą, perfidną, bo zakamuflowaną (Polacy myślą, że Solidarność przyniosła im wolność) okupacją.
Jak Pan w takich warunkach, odbudować liczebność naszego narodu?
Kosmetyczne niwelacje, jakie zapowiada PIS, tych budowanych przez 20 lat szykan w stosunku do Polaków nie pomoże.
Polakom została odebrana ich przestrzeń gospodarcza, czyli to podłoże do życia. Pisałem o tym w artykule:
http://gibson.neon24.org/post/126751,jak-nam-nie-wstyd
Uważam, że bez jej odzyskania, nie ma najmniejszych szans na nasze Polaków przeżycie.
A widzi Pan jakieś szanse na odzyskanie tej zrabowanej nam, naszej przestrzeni gospodarczej?... bo ja nie